Privilege Suite Pieta – opinie

Śniadania były w porządku, chociaż jakby się nie przyszło odpowiednio wcześnie, to niewiele mogłoby zostać, bo jedzenie było robione na całe śniadanie na raz, a nie dokładane do pojemników utrzymujących ciepło. Pokoje był przestrzenne, a pani obsługująca nas przy śniadaniu bardzo miła. Lokalizacja bardzo korzystna - przystanek jest niemal pod wejściem i można z niego dotrzeć prawie wszędzie. Do Valletty 8 minut.

Łazienka była bardzo kiepskim stanie - rdza, zacieki. Mieliśmy mieć widok na ogród, a mieliśmy widok na mur. Bardzo klaustrofobicznie. Najgorsze było jednak to, co się stało z zameldowaniem w pokoju i kodem. Po przylocie na miejsce i dotarcie do kamienicy, gdzie znajduje się apartament, okazało się, że nasz kod... nie działał. Nikt nie odbierał telefonu przez pół godziny i staliśmy z naszym 4-letinm dzieckiem na klatce schodowej. Myśleliśmy, żeby dzwonić na policję, albo szukać innego miejsca. Żona pisała na Booking, w końcu wysłała SMS i po jakimś czasie przyszła odpowiedź. Dano nam nowy kod, który zadziałał. Przedostatniego dnia, gdy poszliśmy na śniadanie, ten nowy kod... również przestał działać. Była wtedy obecna pani z obsługi, która zeszła i wprowadziła swój kod. Ten również nie działał. Wezwana została obsługa, która przybyła po pół godzinie. W międzyczasie okazało się też, że kod do drzwi z naprzeciwka, gdzie nocowała miła parka ze Słowacji również się zablokował. Pan z obsługi nie za bardzo wiedział co zrobić. Wszystko trwało półtorej godziny i wszystkie nasze plany na ten dzień legły w gruzach, tak jak i rezerwacja rejsu na Comino i Gozo (łącznie 55 euro). Na pytanie o zwrot kosztów i nieustanne problemy, otrzymałem odpowiedź, że to nasza wina, że my popsuliśmy zamek magnetyczny i mamy się cieszyć, ze to nas nie obciążą tym, że właścicielka i jej pomagier musieli się fatygować i przyjeżdżać naprawiać. Byłem w szoku. Nie pomagały tłumaczenia, że to pani ze śniadania przyszła sprawdzić co się dzieje i jej kod też nie działał. Powiedziałem, że wniosę skargę i będę domagał się odszkodowania. Kobieta machnęła ręką i odeszła.